piątek, 22 marca 2013

Hej ludzie.

Czy jest sens w tym co robię?

Nie zadawaj pytań 9

Wyszedłem do szkoły ale w niej nie byłem. Zamiast iść prosto aleją pełną sklepów, wiedziony tajemniczą siłą skręciłem w prawo tuż przed rzeźnikiem. Szedłem wydeptaną dróżką unikając gałęzi. Trawa była pożółkła, ale im dalej wędrowałem, tym trawa wydawała się ożywiać. Po kilku minutach marszu miała soczyście zielony kolor. Zauważyłem też, że już nie msze się schylać. Drzew było już mniej i w końcu wyszedłem na polankę. Wydawało mi się przez chwilę, że trafiłem do jednej z baśni, które czytał mi kiedyś na dobranoc mój ojciec, ale gdy odwróciłem się do tyłu zobaczyłem, że za drzewami stoi budka rzeźnika. Ale to było dziwne. Trawa tu tryskała kolorem i była pełna kwiatów, tak jakby padały tu kolorowe deszcze, nieopodal mnie płynęła rzeczka z której piła sarna. Gdy tylko mnie zobaczyła, uciekła. Wszędzie latały motyle. Ocknąłem się i poszedłem dalej. Przeskoczyłem strumyk i zobaczyłem królika. Wcześniej go tu nie było. Spojrzałem na niego a on spojrzał na mnie. Jego brązowe oczy błyszczały inteligencją. To nie był zwykły królik. Miał na sobie niebieski kubrak i złoty zegarek zawieszony na szyi. 
- No nieeeeeee...- Jęknąłem.- Co to ma być? Alicja w krainie czarów? 
Poszedłem za królikiem. Pokicał do lasu. Musiałem biec, żeby nadążyć. Nagle królik gwałtownie skręcił, a potem wskoczył do dziury w ziemi. Stałem i gapiłem się na dziurę. Z transu wyrwało mnie uderzenie i upadek na ziemię. Zamrugałem kilka razy i spojrzałem na to, co we mnie walnęło. Tak właściwie na nią. Leżała na mnie dziewczyna. Miała czerwone loki i wielkie zielone oczy. Patrzyła na mnie. 
- A-alicja?! -Wyjęczałem.
- Jaka Alicja? -Zapytała i usiadła na mnie. - Jestem Rose. 
- Em.... Robi się niezręcznie -Zauważyłem dalej w szoku.
Dziewczyna pomrugała parę razy jakby próbowała zrozumieć o co mi chodzi, a potem zorientowała się na czym siedzi i gwałtownie poderwała. 
- Przepraszam. -Mruknęła zaczerwieniona i podała mi rękę. Przyjąłem i wstałem. - Rozumiem, że też goniłeś tego królika? 
- Tak. -I tak właściwie dalej nie wiedziałem co mnie podkusiło, żeby biec za jakimś schizowym królikiem w niebieskim płaszczu. 
- Muszę go złapać. A ty.... Ty lepiej nie właź do dziury, może być niebezpiecznie. -Powiedziała i usiadła na brzegu dołu. 
- O co z tym wszystkim chodzi? -Zapytałem skołowany.
- O pewną mafię. Królik ma kłopoty. Muszę już iść. I pamiętaj, nie jeden królik ma licencję na broń - I zniknęła w dziurze. 
Obok mnie pojawiła się Katherina i już miała coś powiedzieć, ale jej przerwałem. 
- Nie wiem co się stało, nie mam pojęcia kto to był i nie waż się. -Zawróciłem skąd przyszedłem.
- Ale... -Zawołała za mną. 
- Idziemy -Rzuciłem. I ile duch może iść. 

Nooooo i to by było na tyle. Miałam jakiś szał. Pewnie jest nieskładnie, ale co tam. Jakby ktoś mógł skomentować i napisać choćby "ten chłopak to geeeeejzeeeeer" to byłabym wdzięczna. I dalej nie wiem czy to ma sens.

poniedziałek, 18 marca 2013

Hello! 
Postaram się szybciej dodawać posty. Proszę tylko o komentarze. Odrobina krytyki. Cokolwiek. Muszę wiedzieć co źle robię. Albo co dobrze. Po prostu chciałabym znać wasze zdanie. 8 część gotowa.

Nie zadawaj pytań 8

Wspomnienie Katheriny 1

 Siedziałam na łóżku i chlipałam. Czarna prosta sukienka zrobiła się ciężka jak z ołowiu. Ręce odmawiały mi posłuszeństwa i nawet nie wiedziałam co mam robić. Drzwi poddasza otworzyły się i weszła przez nie moja ciotka. Najbardziej paskudne, najokropniejsze stworzenie bez serca jakie chodzi po ziemi. Jej pomarszczona twarz zastygła w grymasie obrzydzenia i goryczy. Jej małe rozbiegane oczy spoczęły na mnie.
 -Przestań się już mazać i zabieraj się do pracy, leniwa dziewucho. -Powiedziała wypluwając słowo za słowem. -Nikt cię tu za darmo nie trzyma. Jeśli będziesz źle pracować, wywalę cię na zbity pysk i nie obchodzi mnie co się z tobą stanie. 
 -Tak, proszę pani. -Odpowiedziałam roztrzęsiona. 
 -Co też moja siostra sobie myślała. Taką żmiję na własnym łonie. Dziś masz zrobić rzeczy z listy którą ci zostawiam. -Położyła zwitek papieru na szafce nocnej. - A wieczorem żałoba się kończy. Pozdejmuj wszystkie wieńce. 
 -Tak. -Słowa uwięzły mi w gardle.
Wiedźma wyszła z pokoju trzaskając drzwiami i zostawiła mnie samą z moim bólem i upokorzeniem. Tak, to dziś umarła moja mama. Jedyna osoba, którą kochałam. Zostawiła mi majątek. Ciotka go zabrała. Zabrała mi też godność. I wszystko co miałam...

niedziela, 17 marca 2013

Dzień dobry. Paskudy, ale co tam.

 Mówiłam, że będzie dalej? No cóż, będzie. No i z mojej wstępnej gadki to by chyba było tyle. Zapraszam.

Nie zadawaj pytań 7

Otworzyłem oczy zalany potem. Poduszka, prześcieradło, biały sufit. Światło słoneczne. Mój pokój. To był sen. Zero krwi, nic mnie nie bolało. Powoli rozejrzałem się po pokoju. Wyglądał dokładnie tak, jak wyglądał, gdy usypiałem. Oprócz jednego, małego szczegółu. Nie przypominam sobie, żebym zostawiał ducha czytającego książkę na fotelu.
- To woja sprawka? -Zapytałem prosto z mostu.
- A może jakieś dzień dobry? -Odłożyła książkę i odwróciła się w moją stronę.
- Paskudny. Odpowiedz. -Zakrwawiona dziewczyna westchnęła przeciągle i powiedziała:
- Tak.
- Nie będę pytał dlaczego, bo się domyślam... Co czytasz? - Może to dziwna reakcja. Powinienem krzyczeć, wyrzucić ją (na tyle na ile możliwe jest wyrzucić ducha), powiedzieć, że jej nienawidzę. Ale to nie był pierwszy raz... to jeden z lepszych snów.
- Encyklopedię. -Powiedziała. 
- Nie znalazłaś niczego ciekawszego? -Zapytałem wstając z łóżka.
- To jest bardzo ciekawe. - Odparła z uśmiechem.- Za moich czasów nie było czegoś takiego. Przynajmniej nie w każdym domu. 
- A tak właściwie... Nigdy nie pytałem ale... jak umarłaś? 
- Cieszę się, że pytasz...

Dobra, mało. Wiem, ale nie mam czasu. Pewnie niedługo napiszę coś jeszcze. Nie wiem co ile będę dodawała posta, ale i tak prawie nikt tego nie czyta. Dobra, nevermind. Jeśli ktoś ma jakieś sugestie albo chce coś ode mnie, to śmiało, piszcie.

niedziela, 3 marca 2013

Witam
Jeszcze ktoś mnie czyta. To miło. Pewnie prędzej czy później coś napiszę. Ale serio. Mam już wszystkiego dosyć. To nie jest blog na którym narzekam na swoje beznadziejne życie. Po prostu chciałam się wytłumaczyć. Niebawem coś się ukaże. Żałuję trochę, że nie mogę robić tego co kocham w trochę bardziej komercyjny sposób. Wiem, mało kto tak na prawdę pisze zawodowo. Ekonomi, lekarze, prawnicy i tak dalej. Z tym że ja nie wyrabiam finansowo, a na pracę jestem za młoda. Dlatego, mimo, że to nie jest blog o moim życiu osobistym, to jeśli ktoś ma jakiś pomysł, błagam, powiedzcie. Jest ciężko i nie wiem czy będę mogła dalej pisać, bo wszystko się rozmywa. Jeśli kogoś obchodzi mój los, myślcie. Większość społeczeństwa ma mnie głęboko w dupie, ale co tam. Poprosić o pomoc zawsze można.